TRad TRad
66
BLOG

Dziewięć najstraszliwszych słów

TRad TRad Polityka Obserwuj notkę 8
Śp. Ronald Reagan zwykł mawiać, że dziewięć najstraszliwszych słów w języku angielskim to: "I'm from the government, and I'm here to help you."

Jeden z Salonowiczów rozpoczął swoją wypowiedź na blogu p.Warzechy od zdania: "Obowiązkiem rządu jest pomagać obywatelom". Nic bardziej błędnego.

Zadaniem rządu jest rządzić. Co to znaczy? W granicach określonych przez obowiązujące prawo realizować te funkcje, które tylko władza jest w stanie spełniać. Co to za funkcje? Obrona zewnętrzna (wojsko), obrona wewnętrzna (policja), sądownictwo, administracja konieczna do poboru podatków. Ponieważ żyjemy w okhopnych demokhatycznych czasach niemiłościwie panujący nad nami władcy wzięli się i za inne dziedziny: edukację, lecznictwo, górnictwo, drogi itp. Jak im to wychodzi - każdy widzi sam, ale nie w tym rzecz.

Niezależnie od wzrostu ingerencji państwa-molocha (który jest zresztą samonapędzającym się mechanizmem: im więcej ingerencji, tym więcej państwo potrzebuje środków. Im więcej zabiera obywatelom, w tym mniejszym stopniu są oni w stanie sami zadbać o siebie. Im mniej są stanie dbać o siebie, tym większe poparcie dla wzrostu interwencji państwa), jedna zasada jest akceptowana nawet przez etatystów - zasada pomocniczości. Głosi ona, że jeżeli potrafi coś zrobić Kowalski, to nie powinna się tym zajmować gmina. Jeżeli Kowalski nie wydoli, ale gmina sobie poradzi, nie należy angażować powiatu itd.

Otóż aby pomóc kilkudziesięciu rodzinom ofiar katastrofy autobusowej - nie jest konieczne działanie władzy centralnej. Tak naprawdę - żadnej władzy. Od tego są bliźni, od tego są organizacje charytatywne. Jeśli rządzący chcą okazać swoją solidarność - powinni to robić z własnej kieszeni. Dlaczego?
Bo po pierwsze: zabieranie Dreptakowi (który być może stracił kogoś bliskiego w wypadku samochodowym na terenie Polski) aby dać Trypućce - jest niemoralne.
Po drugie - jest nieefektywne. Pomoc idąca przez mechanizm państwowy jest po prostu droższa, puszczenie w ruch biurokratycznego aparatu kosztuje. Po trzecie - pojawia się zjawisko tzw. "moralnego hazardu". W przypadku katastrofy autobusu ma to akurat mniejsze znaczenie, ale przy klęskach żywiołowych...

"Po co mam się ubezpieczać, skoro i tak pomoże mi państwo".
"Dlaczego miałbym nie postawić chałupy na polderze zalewowym - skoro w przypadku powodzi pomoże mi państwo".
Tego typu myślenie zamienia ludzi - w bydło. Bo człowiek to istota wolna i za swoje czyny odpowiedzialna. Zerwanie związku między wyborem - i ponoszeniem jego konsekwencji - to traktowanie ludzi jak zwierzęta.

Pielgrzymi wiedzieli, że jazda autokarem jest związana z ryzykiem wpadku. Wiedzieli, na jaką kwotę są ubezpieczeni. Podjęli decyzję. Należy ją uszanować.


TRad
O mnie TRad

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka